Szok. Przecież we wszystkich "żandarmach" grał typowego francuskiego policjanta.
Dokładnie. I nie jest to wcale jaką rzadkością wśród aktorów. podobnie sprawa wygląda np. Jeanem Reno czy Gadem Elmalehem.
Wtedy była kolonią i jeśli dostał obywatelstwo, to dzięki białym rodzicom lub ze względu na ówczesne pochodzenie. Nie wiadomo, dlaczego urodził się tam? Ojciec był w Legii? Jeśli miał arabskich rodziców, to dziś byłby Marokańczykiem. To miałem na myśli. Ciekawe, czy De Funes traktował go jak równego sobie, czyli jako rodowitego Francuza, czy jak przybysza było nie było z kolonii?
Miał rodziców Francuzów. Nie musiał dostawać, ani potwierdzać obywatelstwa, po prostu je miał. Zresztą jego rodzina szybko przeprowadziła się z powrotem do Francji (gdy miał lat 7), więc szkoły oraz studia kończył już we Francji. Szczerze wątpię, czy miejsce urodzenia miało jakiekolwiek znaczenie. Gdyby miał rodziców Marokańczyków lub pochodził z rodziny mieszanej, to na pewno by tak było. A tak, już w szkołach miał kolegów Francuzów, nawet nie zdążył za bardzo przesiąknąć tą kolonią. Zresztą w tamtych czasach Francja była większa, kolonia - było nie było, to była nadal Francja. Wydaje mi się, o ile znam stosunki francuskie, że dużo większe znaczenie miało z jakich rodziców pochodził. Skoro byli oni Francuzami - nie było większego problemu...
Zresztą nie ma wyglądu Marokańczyka, a takie Jean Reno już jest z czymś zmieszany...
A czy jeśli jakiś polski aktor urodził się przed wojną albo w trakcie wojny w Wilnie albo we Lwowie czy nawet mniejszych miastach na Kresach to czy jest Litwinem, Białorusinem albo Ukraińcem ? Raczej nie. Tutaj podobna sytuacja Maroko przed wojną należało do Francji i z tej przyczyny mieszkało tam dość sporo rodowitych Francuzów będących żołnierzami, urzędnikami, handlowcami albo po prostu kolonistami i pewnie rodzice Galabru byli, którymś z nich.